czwartek, 31 stycznia 2013

"Domofon" Zygmunt Miłoszewski


zrodlo: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/40453/domofon


Autor: Zygmunt Miłoszewski
Data przeczytania: 09-01-2013 r.
wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 83-7414-068-2
liczba stron: 384
słowa kluczowe: winda, horror, alkoholizm, paranoja, ojcobójstwo, matkobójstwo

                                                                Ocena 4,5/6


Czy zechcesz wejść do budynku, z którego nie ma wyjścia?

       Urządzenie zwane domofonem służy ludziom od kilkudziesięciu lat i wielu mieszkańców bloków z wielkiej płyty nie wyobraża sobie bez niego życia. Ułatwia funkcjonowanie w azbestowych mololochach.

Nie trzeba pokonywać kilku kilometrów korytarzy, bo winda oczywiście nie działa. Dla wielu ludzi domofon to ostatni szaniec przed namolnymi przedstawicielami sprzętu wszelakiej maści. Właśnie tak pomyślało młode małżeństwo. 

         Dla Agnieszki i Roberta Łazarków dziesięciopiętrowy „drapacz chmur” miał być ostoją, w której uwiją gniazdko, jako anonimowi małomiasteczkowi ciułacze. Czy jednak to im się uda?

Po przyjeździe na miejsce młoda para idzie zjeść mac’zestawy w pobliskim hipermarkecie.

„Nawet u nich w Olecku, głębokiej Polsce B, chodzenie do makdonalda to był obciach. Chodzić do makdonalda to jak ćwiczyć na siłowni albo wydawać całą kaskę na nowe dresy czy przyciemniane szyby do poloneza. Wiem wiem powtarzał, w bułce jest papier, w kotlecie psia kupa, a całość to zestalony w rakotwórczy pocisk glutaminian sodu” (1)

Są szczęśliwi, bo zaczynają żyć na własny rachunek. Nie przypuszczają jak wiele zmieni się w ich monotonnym i zgoła nudnym obcowaniu.  W głowie roi im się od planów, jak urządzą mieszkanie, i co kupią u skandynawskiego producenta mebli na wkręty. 

Nie przypuszczają tylko, że początki bywają trudne zwłaszcza dla przyjezdnych. Podchodzą do klatki, ciężarówka z ich klamotami już tam jest wpuszczają cieciów i nagle ich oczom ukazuje się ludzka głowa w niemym krzyku rozpaczy. 

Nie zdążyli nawet włożyć klucza do zamku w drzwiach, a warszawskie Bródno już ich przywitało krwistą posoką. Agnieszka i Robert nie potrafią się bawić i obrócić makabrę w żart. 

Dla tutejszych takie widoki to nie jest nic niezwykłego. Ta dzielnica widziała nie takie sceny. Oboje zaczęli rozumieć, że historia tego miejsca nie ułatwi im startu, a mieszkańcy bloku nie są tacy, jacy im się wydają na pierwszy rzut oka.

„Zachowania wielkopłytowych społeczności sprzyjają tajemnicy, Nikt nikogo nie zna, nikt z nikim nie rozmawia, do nikogo nie wtrąca. Dopóki nie cuchnie rozkładającym się trupem, wszystko jest porządku.”(2)

Otóż nie jest w porządku. Wiele pytań wymaga odpowiedzi. Na przykład, dlaczego głowa nieszczęśnika leży nas schodach, a nie w windzie, gdzie reszta ciała?

I dlaczego mieszkańcy przy próbie wyjścia z budynku wracają na to samo miejsce, jakby w ogóle nie przekroczyli progu klatki schodowej? Kim jest człowiek na wózku inwalidzkim, który zna wszystkie rozmowy mieszkańców?

         Te i wiele innych dręczących was wątpliwości znajdziecie w tej powieści, która z uwagi na swoją skromną nazwę rekompensuje to czytelnikowi swoją fabułą. Na Miłoszewskim nie można się zawieść. Jak na jego debiut uważam go za świetnego obserwatora. 

Buduje on klimat i umie zaintrygować swoim talentem do tego stopnia, że kończąc jego powieść dopiero odczuwamy głód na większą dawkę jego prozy. Kto zna tego autora nie muszę go polecać dla nieznających tematu  dam radę przekonajcie się, co ma do zaoferowania.

Otwieracie tę książkę na własne ryzyko. Nie zdziwcie się, jak wciągną was macki oślizgłych słów. Kto wie może mieszkacie w bloku, który kiedyś służył za miejsce kaźni? Nie zdradzę wam więcej. Sami sprawdzicie ile w tym, co opisuje się tczej pisaniny, ale ile mroku ukrywa się potępieńców.


   (1) Tamże, str. 14

7 komentarzy:

  1. Autor w dalszym ciągu jest mi nieznany, ale kiedyś, gdy poszukiwałam ciekawych polskich kryminałów, ktoś polecił mi jego nazwisko, więc mam na uwadze jego książki. Chętnie podejmę ryzyko sięgnięcia po "Domofon" - na szczęście w bloku nie mieszkam ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Tajusie

    Polecam Tobie powieści Miłoszewskiego, to jedne z lepszych kryminałów rodzimych autorów. Ryzyko w wypadku tej pozycji jest konieczne. Inaczej nie byłoby intrygi. Mieszkałem połowę swojego życia w bloku, ale na szczęście bez windy. Jednak kto, wiec co przed postawieniem budynku było w tym miejscu. Wolę o tym nie myśleć zwłaszcza po przeczytaniu tej powieści. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłoszewski wkradł się w moje łaski najbardziej chyba "Ziarnem prawdy", a "Domofonu" jeszcze nie znam. Macki oślizgłych słów?... Może być nieźle...

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszko

    Recenzowana przeze mnie powieść jest debiutem autora i moim zdaniem całkiem udanym. Podejrzewam, że to porównanie całkiem dobrze oddaje klimat prozy Miłoszewskiego. Spróbuj, o ile nie boisz się wejść do budynku, w którym czai się śmierć. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam się w "Domofonie" zakochałam, ale to już wiesz. :) Teraz się czaję na "Ziarno prawdy". :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo

    Tak wiem, że zakochałaś się w "Domofonie". Po przeczytaniu tej książki co innego zwróciło naszą uwagę, ale to już wiesz:D. To tylko na plus dla książki. Ja z kolei zakochałem się w "Uwikłani". Także czaję się na "Ziarno prawdy". Pozdrawiam:) i dziękuję za możliwość przeczytania książki;).

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa propozycja. O Miłoszewskim słyszałam, ale jeszcze nigdy nie miałam okazji przeczytać jego książki. Czas nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń