zrodło: http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,3333,Upal
Ocena 2/6
Nie
zaskoczę Was stwierdzając, że mamy pełnię lata. Do trzydziestodwu stopniowych temperatur
można przywyknąć, jednak do uczucia duszności już nie. To ta jakby nie było,
czym oddychać, bo każdy haust powietrza pali gardło.
Kilka
ostatnich miesięcy wszystkim nam daje siwe znaki. Ten żar lejący się z nieba
oraz nabrzmiałe spocone ciała. Tak prawie wszyscy reagują na pogodę, do której
nie zdążyliśmy przywykną po kilkudziesięciu latach dość chłodnych wakacji.
Co w
takim razie robić by nie zwariować? Moja rada zaszyć się w cieniu rozłożystego drzewa
z dobrą książką.
Mam świadomość, że takich drzew za wiele nie ma, ale warto poszukać.
W
takich warunkach czując na swoich skroniach lekki powiew wietrzyku łatwiej zapomnieć
o naszych mieszkań nagrzanych głowach.
Zdaje
sobie sprawę, że proponując Wam tytuł książki Upal możecie się sparzyć.
Niestety wbrew pokładanym w niej oczekiwaniom tak
jest, a szkoda.Skąd
taka opinia? Przede wszystkim z rozczarowania, ale do tego jeszcze nawiąże.
Marcina
Ciszewski znany jest z tego, że dobrze czuje się w tematach tak zwanych
katastroficznych. Co przez to rozumiem? Otóż cofnijmy się w czasie do roku 2012
i wyobraźmy sobie, że w pobliżu Dworca Centralnego udaremniono samobójczy zamach
terrorystyczny.
Zapowiada
się ciekawie nieprawdaż? To jednak dopiero przekąska, gdyż dalej będziemy mieli
do czynienia z zrealizowanym zamachem bombowym i nie tylko.
Rzecz
jasna nie mam zamiaru zdradzać Wam wszystkich szczegółów powieści, bo
odebrałbym Wam przyjemność z czytania. Nie oto jednak chodzi. Pościgi,
przesłuchania, podczas których traci się zęby, a do krwi dostaje się serum
prawdy.
Autor
posunął się do tego, że mistrzom świata strzelimy gola. Wyobraźnia nie zna
ograniczeń i tym bardziej nie zna słowa mission impossible.
Oto
nadszedł ten dzień, gdy polska policja ma swojego Kojaka, agenta 007 i Monka w jednej osobie.
Teraz
wiem skąd ta tajemnicza postać na okładce. Bardziej odpowiada rysopisowi
podinspektora Tyszkiewicza albo nadkomisarza Krzeptowskiego niż autorowi
zamachu.
Bystry,
wszechwładny, inteligentny i nieprzekupny podinspektor Jakub Tyszkiewicza. Remedium
na każdego bandziora, który chce zniszczyć największe piłkarskie święto.
Do
pomocy ma wiernego i oddanego przyjaciela nadkomisarza Krzeptowskiego, którego
krzepa mogłaby sprawić, że Tatry zmienia swoją odwieczne położenie.
W sumie
kilku terrorystów po spotkaniu z nadkomisarzem do tej pory szuka swoich złotych
plomb.
Nie
zapomnijmy też o podkomisarz Barbarze Rakoczy:
„dwudziestosiedmioletnia
kobieta o twarzy tak bladej, że wręcz sprawiającej wrażenie chorej. Papierowa,
niemal przezroczysta cera, szkliste szaro-szafirowe oczy, filigranowa, drobna
sylwetka i krótko przycięte blond włosy” (1)
Wyżej
wymienione postaci są jedynym z dwóch przykładem, dla którego doczytałem
książkę do końca.
Były
one najbardziej wyraziste i ciekawe i miały nakreśloną osobowość. Drugim
powodem było rozbrajanie ładunków wybuchowych. Wręcz czuło się namacalnie, że w
nagrzanym powietrzu oprócz zapachu nagrzanego plastiku unosi się przykra woń
strachu.
Jednak
po przeczytaniu powieści został mi niedosyt. Zarówno w kwestii samego
pomysłodawcy zamach stulecia. Jak także w rozwiązaniu tematów pobocznych chociażby
wyżej wspomniana wewnętrzna rozgrywka między polskimi jednostkami wywiadowczymi?
Sam
fakt, że służby specjalne ABW i policji nie mogły się porozumieć w kwestii
bezpieczeństwa kraju dodawały pikanterii, ale tylko na krótką chwile.
Sam pomysł na fabułę był genialny, jednak ilość
szczegółów i zbyt rozwlekła akcja powodowało moje znużenie za każdym razem, gdy
akcja nabierała tempa.
Jestem
przekonany, że wielu ciekawych epizodów nie zdążę zapamiętać, bo książka jest
zbyt przeładowana w treść, która rozprasza czytelnika. Dla przykładu pościg
samej kapitan Potockiej nic nie wnosi do fabuły. Wręcz odciąga uwagę i drażni.
Spodziewałem
się, że dialogi będą cięte i błyskotliwe. Brakowało mi nagłych zwrotów akcji.
Otrzymujemy moim zdaniem dobrze przemyślany tekst, który ma swoje mankamenty.
Zdaje
sobie sprawę, że mogę być zbyt wymagający, ale oczekuje od tego typu powieści
przede wszystkim przykucia uwagi. Tego jednak autorowi w moim wypadku nie udało
się osiągnąć.
Trzeba
być wytrwałym by nie ocenić tej książki zbyt szybko. Na uwagę zasługuje szczególnie
fakt, że konsultantem odnośnie terroryzmu był Krzysztof Liedl. Pamiętacie go
może z mojej innej recenzji Terror w Polsce.
Uważam,
że warto przeczytać by wyrobić sobie własne zdanie. Mnie fabuła nie urzekła z
drugiej nie żałuje czasu, który poświeciłem na jej przeczytanie. Jak Wam
wcześniej napomniałem nie myślałem o drażniącym upale.
(1) Tamże, str. 20
Opublikowane także na:
https://www.facebook.com/ZapachKsiazek?ref=hl
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/131734/upal