Książka powinna mieć tytuł „ boska Sophia”.
Sam tytuł powieści kojarzy mi się
z próbą ukazania oczom człowiekowi XXI wieku, jakie reguły społeczne rządziły w
XIX wieku. Za to zaś otrzymałem papkę
filozoficznych teorii zmielonych z pompatyczną prozą epoki wiktoriańskiej.
Próbą uchwycenia lotnych dialogów ludzi z kręgów arystokracji, mieszczaństwa i
warstwy robotniczej. Nie tego się spodziewałem po autorze, a może powinienem napisać autorce. Rozważam taką
opcję, że twórcą książki jest kobieta. Jak inaczej wyjaśnić opisy przeżyć
Sophii, które żaden mężczyzna nie byłby w stanie przedstawić tak drobiazgowo.
Między innymi o jej miłości do Hansa, jej doznania cielesne. Powieść ta jest chaotyczna i nieprzemyślana.
Sam autor w pewnym momencie gubi się w swoich próbach ujęcia zbyt wielu wątków
na raz. Wątek kryminalny, romans Sophii i Hansa, fatalna kondycja robotników i
chłopów. Forma, w jakiej przedstawiono fabułę przypomina mi tasiemcową
produkcję odcinków telenoweli brazylijskiej. Nie jestem zwolennikiem tego typu
popkultury. Za to polecam ta książkę tym, którzy mają problemy ze spaniem. Zaręczam,
że uśniecie zanim doczytacie piątą stronę.
Nie umiem sobie odpowiedzieć jak udało się mi dotrwać do ostatniej
strony. Jednak, mimo że nie podejrzałem zakończenia. W tym momencie żałuję. W
sumie strata czasu, który można poświęcić na o wiele przyjemniejsze zajęcia.
Nawiązując do tego, za co dałem gwiazdkę. Moim zdaniem za okładkę to ładnie
zilustrowana katarynka. Jej tło przyozdabia
widok n a Wandernburga. Pod koniec książki autor przytacza nazwy katarynki w
różnych językach także po polsku.
Autor chciał
dobrze, ale jego sposób opisywania, gmatwania wątku kryminalnego wypadł tak
fatalnie. Poznając osobowość złoczyńcy zastanawiało mnie, z jakiego powodu autor
tego nie wykorzystał. Dodatkową kwestią są
wiersze przytaczane przez pisarza. Nie wszyscy władają doskonałym hiszpańskim.
Nie wszystkie wiersze są przetłumaczone. Autor tłumaczy na końcu książki, że
sam je przygotował, dlatego są w oryginalne. W jakim celu? Skoro niewiele osób
je zrozumie.Poza tym wiersze przytoczone w książce, po tłumaczeniu mają
wydźwięk dekadencki i sprawią, że ma się ochotę popaść w stan apatii. Powieść
to przyjemność nie kara. To nie lektura szkolna. Nudne, rozwleczone i
niekończące się monologi. Doprowadzające czytelniczkę/ka do stanu znużenia,
która kończy się rzuceniem książki w kąt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz