piątek, 30 marca 2012

Hakawati




źródło:http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,2484,Hakawati_mistrz_opowie%C5%9Bci_

Tłumaczenie: Mateusz Borowski, Anna Gralak, Maria Makuch
Format: 140x205
Ilość stron: 552
ISBN: 978-83-240-1241-1
okładka: twarda z obwolutą

             

Historia osnuta na piaszczystych pustkowiach Libanu, przedzierając się dorzeczem Nilu urzeknie was soczysta pryzma barw niejednokrotnie olśniewających do tego stopnia, że nic nie da mrużenie oczu. Blask przywoływanych wspomnień autora są wymieszane z odległymi legendami. Przypomina to o dawnym uśmiechu z okresu dzieciństwa, gdzie dżiny i latające dywany nie były włożone między bajki. Akademia Pana Kleksa oczarowała swoją nieprzejednaną oczywistością. Ta książka nie jest tylko dykteryjką o nibylandii. Jest próbą przywrócenia swojej własnej tożsamości w świecie coraz bardzie zunifikowanym. Pisarz przybliżył mi mit Libanu. Uzmysłowił, że żadna ilość przekładanych kart księgi nie jest wystarczająca, by choć w małym procencie ukazać piękno.


Przenieście się w krainę Dżina Ifrita-Dżama, jego kochanki i powierniczki Fatimy, ich dzieci Lajla i Szamsa, emirów, kalifów, książąt i sułtana al-Zahira Bajbarsa, odgadnijcie jakie losy spotkały rodzinę al- Charrat oraz co połączyło rodzinę szejka Arrimeddina z osławionym rodem al-Dżawahiri. Przekonajcie się, jak smakuje arabski piasek w ustach niezrównanego hakawatiego Rabiha. Teraz łyżka dziegciu w słoiczku miodu. Nie namawiam do przeczytania tej książki, ponieważ jest przeciętna. Czytałem o wiele lepsze, które lepiej ukazywały arabskie spojrzenie na religię islamską pod względem historiograficznym. Państwa, w których wyznawcy podnosili ową wiarę do rangi ponadpaństwowej. Moim zdaniem chwilami nie można rozróżnić religii chrześcijańskiej od islamskiej. Allah jest wymieniany dużo rzadziej niż Najświętsza Panienka. W niczym nie przypomina typowej opowieści z tysiąca i jednej nocy. Są to uwspółcześnione i okraszone wulgarnym językiem podania o losach sławnych władców i zapomnianych watażków, których losy po dziś dzień owiewa nimb tajemniczości. Pisarz nie stanął na wysokości zadania, gdyż uznał, że "pikantny" język, obsceniczne sceny erotyczne i krwawe morderstwa przybliżą historię Libanu w oczach opinii światowej. Znamy to zbyt dobrze z relacji dziennikarskich. Bombardowany Bejrut i panoszącą się śmierć. Od autora książki oczekiwałem historii, która mniej opiera się na przemocy, a bardziej wychwala podania przekazywane z ust do ust. Zniechęcające jest także zbytnie rozpisywanie się na temat wątków biograficznych, skoro jak podaje autor ta książka ma być fikcją. Androna* to świetne narzędzie do oceniana gniotów i przydługich powieści, na które szkoda czasu. Tak moim zdaniem jest z taką książką. Dodatkowy plus za świetne cytaty umieszczone przed każdą z czterech części rozpoczynających nową księgę. Wiele mówią o umiejętnościach redakcyjnych zespołu oceniającego tekst książki.


Podsumowując:
2-/5


*Androna- słowa nieprawdziwe, niewiarygodne, pozbawione sensu, brednie, banialuki


6 komentarzy:

  1. Zapamiętam sobie, żeby omijać ją szerokim łukiem, bo jak widać nie zachwyca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem nic nie stracisz, a może w tym czasie przeczytasz o wiele ciekawszą książkę. Mnie nie zachwyciła;).

      Usuń
  2. Czytałam ją dwa lata temu, więc nie pamiętam wszystkich odczuć, ale zabierałam ja zawsze ze sobą i ciągle uczytywałam, a przede wszystkim byłam pod jej dużym urokiem. Nie wiem, czy teraz oceniłabym ją tak samo wysoko, jednakże wspomnienia mam dobre. W końcu, nie każda książka podoba się każdemu, prawda? :)

    Wesołych!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego co pamiętam zabierałem tę książkę w różne miejsca nawet w autobusie w takcie wyjazdu do stolicy. Co mnie w tej książkę odstrasza to z pewnością niesmaczne tekst, które czasami były zbyt dosadne. Nie każdemu może się podobać dlatego jesteśmy jako czytelnicy niezwykli. Zarazem podpowiadamy sobie ciekawe książki i nie tracimy czasu na te, które mogłyby nas nie zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałam się by ją przeczytać, ale tandetny opis wydawcy mnie zniechęcił. Teraz tylko mnie upewniłeś by unikać tej książki. Poza tym jeżeli jest tak jak piszesz to pewnie i ja byłabym zniesmaczona. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Astro opisałem ją według własny odczuć i nie znalazłem w niej niczego co by mnie zachwyciło. Nie pamiętam nawet za bardzo o czym byłą, a nie była cienką książką. Możliwe, że nie byłą skierowana do mnie i nie odnalazłem w niej niczego wyjątkowego. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń