zrodlo: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/197561/zabawka-boga
Autor: Tadeusz Biedzki
Przeczytane: 03.12.2013r.
wydawnictwo: Bernardinum
ISBN: 9788378232506
liczba stron: 328
okładka: miękka
kluczowe słowa: Salah ad-Din al-Ajjubi, templariusze, Gwidon de Lusignan, chrześcijaństwo
Ocena 6/6
Myśląc o sprawach natury duchowej często
podnoszona jest kwestia wiary i poświęcenia się Bogu. Najtrudniej przyznać
rację, że jest się słabym i niedostatecznie wytrwałym w pielęgnowaniu w miłości
do bliźniego. W całym wszechświecie
jesteśmy tak niepozorni.
Bohater powieści Andrzej mógłby
właśnie tak pomyśleć, gdy otrzymał list, w którym jego przyjaciel z dawnych lat
zawiadamia go, że poszukuje bezcennego przedmiotu należącego do Boga.
Nie ma dostatecznie dużo sił na
to i prosi przyjaciela o pomoc. Andrzej razem ze swoją znajomą Wandą podejmują
się prawie niemożliwe zadania. Kto by przypuszczał, że tysiące lat od opisanych
wydarzeń uda się im dowieść istnienia tego niezwykłego przedmiotu?
Poszukiwanie mitycznego
artefaktu, którym był zabawką samego Boga może każdego nawrócić i utwierdzić w
przekonaniach. Jednak zastanawiam się czy właśnie to było impulsem do napisania
tej książki.
Te przemyślenia natchnęły mnie
książka pod tytułem Zabawka Boga. Na początku po przeczytaniu opinii o niej
wydawało się, że jest dobrze zaplanowaną powieścią z tłem historycznym.
W trakcie zgłębiania jej fabuły
moim oczom ukazał się jak żywy obraz realiów, w których przyszło żyć matce Jezusa
Miriam i ulubionemu uczniowi Jeszui Janowi.
Powieść jest opatrzona w piękne
fotografie i rysunki, za których to sprawą możemy bardziej wczuć się w rolę tajemniczego podróżnika zwanego Rajmundem, na którego barkach leży odpowiedzialność za największy
skarb ludzkości.
Sposób, w jaki tą
rzeczywistość opisał Tadeusz Biedzki pozwoliła mi na przeniesienie się o kilka tysięcy
lat.
Przecierałem oczy ze zdziwienia, jak bardzo wciągnęła mnie treść. Strona po stronie coraz bardziej chłonąłem opowieści
Jefraima, który wszedł w posiadanie drewnianej zabawki. Ta z kolei została wystrugana przez św.
Józefa dla małego Jezusa.
O jakim przedmiocie mowa o tym
dowiecie się sięgając po książkę. Zapewniam Was, że nie pożałujecie tej decyzji
i z każdą chwilą będziecie coraz bardziej oczarowani opowieścią.
Książka opatrzona wieloma
przypisami skłaniała mnie do wielu refleksji na temat tego jak do tej pory
postrzegałem wydarzenia historyczne, które był tłem przemian społecznych i
kulturowych w społeczności Żydów tuż po zmartwychwstaniu Jezusa.
Mamy między innymi także wgląd w
przebieg wydarzeń, gdy na Królestwo Jerozolimskie najeżdża sułtan Salladyn.
Ostatecznie podporządkowuje on sobie święte miejsce wyznawcom islamu.
Nic nie dają kolejne krucjaty
podejmowane przez króla Francji Filipa II Augusta, cesarza Fryderyka I Barbarossę
i Ryszarda Lwie Serce.
Autor daje nam do rąk książkę, która łączy w sobie trzy odległe okresy pierwsze wieki naszej ery, następnie ok 1187 r. i czasy nam współczesne. Mimo to akcja jest wartka i nie traci swojej dynamiki.
Krew od wiek wieków przelewają
zarówno muzułmanie jak i chrześcijanie, a końca konfliktu nie widać. To w
pewien sposób wciąż dzieli wiele narodowości.
Podsumowując książka ta dla wielu
może wydawać się zbyt oczywistą próbą okraszenia sławą dzielnych chrześcijan
walczących z krwiożerczymi muzułmanami. Po przeczytaniu tej powieści oceniam ją,
jako dobrze przedstawioną opowieść o początkach chrześcijaństwa.
Z pewnością jest to niezwykła
książka, do której to przeczytania bardzo zachęcam. Mało jest publikacji, które
razem z rysunkami i zdjęciami oddają klimat miejsc, które znamy tylko z kart
historii. Jednak po przeczytaniu powieści Tadeusza Biedzkiego mam wrażenie, że
byłem, widziałem i czułem to samo, co autor.
Mam wrażenie, że losy bohaterów
są mi tak bliskie, że wręcz połączyła mnie z nimi nieprzerwaną nić, która jednoczy
już ponad miliard wyznawców.
W drodze było wiele wyrzeczeń,
bólu i łez, ale mimo to nie ulękli się i podążali śmiało przed siebie. To dla
mnie jest istotą przekazu tej powieści, że jeśli jest się dostatecznie wytrwały
osiągnie się nawet to, co jest nierealne.
Skarb odnaleziono, ale nie
ujrzało światła dziennego. Czasami to, co ukryte ma większą siłę przekazu niż to,
co ujawnia się światu.
Opublikowane także na:
Recenzja powstała we współpracy z
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz