sobota, 24 marca 2012

Szpiedzy papieza







tytuł oryginału: Espías del Papa
wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 978-83-247-1313-4
liczba stron: 336

          Chciałbym polecić książkę, która z jednej strony szokuje okładką z sztyletem w postaci kardynalskiego krzyża  na szkarłatnej szacie "księcia Kościoła". Watykański "dwór papieski",  to arena ocierania się o  przeciwstawne sił , które napędzają intryg, zdrady i  przymierza.
W szesnastowiecznej epoce nie rozróżnia się   władzy papieskiej od dworu monarchów europejskich. Są to ośrodki władzy w renesansowej Europie.  Wszechwładny i rządny sukcesów papież Pius V w owym wieku z kardynałem Marco Antonio Maffeinim zamierzają odmienić losy postępowej reformacji. Odzyskać dla łona Kościoła Szkocję, która w tamtym czasie była pod wpływem protestanckiej elżbietańskiej Anglii.  Marta Stuart, która jest de facto królową Szkocji skłania się ku wierze katolickiej. Nad wszystkim ma pieczę Rizzini, który jest agentem Ojca Świętego. W tej historii nie ma wzniosłych ideałów. To polityka dynastyczna, hegemonia i szkarłat krwi decydują o tym, kto osiągnie swój cel. Papiestwo jest zdecydowane poświecić bardzo wiele nawet życie papieskiego szpiega. Tylko po to by osiągnąć swoje priorytety. Wymieniając epokowe postaci jak:
Elżbieta I( królowa Anglii), Filip II( król Hiszpanii), Marta Stuart(królowa Szkocji), Pius V("król królów"), lord Patrick Ruthven -opoka protestantyzmu. O ostatnim  nazwisku było głośno między innymi za sprawą książki Michaela Peinkofera pt. „Bractwo Tajemnego znaku”. Władza jest silnym narkotykiem, który uzależnia.  Te czasy nakazują żyć szybko i spektakularnie umierać.

"Karząca ręka Boga" był szpieg jezuita Macchini. Nie pozwala zapomnieć mordercom Rizziniego o tym czego dokonali.  Pius V uwalnia swoich "żołnierzy Boga" w pogoni za oprawcami. W ciągu czterech lat jeden po drugim giną szlachcice i mieszczanie . Powieszeni, jak  szkocki arystokrata Andrew Ker of Fawdonside, a także otruci dla przykładu szlachetnie urodzony lord Patrick Ruthven. Był też morderca, którego gwoździami przybito do drzewa za ręce i nogi. Wszyscy, którzy posuwali się do błagania o litość próżno go oczekiwali, gdyż w oczach Świętego Przymierza. Ich jedyną ucieczką jest  śmierć wymierzona ręką agentów papieża. Symbolem odpuszczenia winy mordercom  był znak z  krwi złoczyńców  stworzony ręką Macchiego.

Historia instytucji kościelnej niczym w jednym naczyniu. 
Papieże, którzy posuwali się do nepotyzmu, metod skrytobójczych. Szafarze ludzkich istnień, dla których najwyższą racją stanu była chwała ich majestatu Jego Świątobliwości. Dopiero później jeśli w ogóle interesowano się opinią możnowładców.  "Państwo to ja",  jak powiedział Król-Słońce Ludwik XIV. Tak papieże uważali, że są ponad prawem. 

Jak zapewne wam wiadomo zarówno papież jak i najważniejsi hierarchowie w Watykanie byli wybierani spośród rodów arystokratycznych. Samego papieża obierało nie konklawe, ale frakcje monarchii francuskiej, hiszpańskiej czy Świętego Cesarstwa Narodu Niemieckiego. Jeśli magnaci planowali świetlaną przyszłość dla swojego rodu. To wysyłało swoich męskich potomków do seminariów w Rzymie. Zaś kobiety wydawało się za mąż za możnych wielkich rodów.
Papież prócz silnych indywidualności był "trybikiem" w intrygach monarszych rodów, które wywoływały je dla "zabicia nudy". Samo Święte Przymierze jako "zbrojna ręka Boga" tworzyli lojalni i oddani papieżowi szpiedzy. 
Wielowątkowa książka jest wzbogacona są o zdarzenia, w których bierze udział watykański kontrwywiad.

Podsumowując książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Otóż łączą się z faktem zapewnienia przez nich "schronienia" przed międzynarodowym wymiarem sprawiedliwości wymierzeniu kary wobec zbrodniarzy nazistowskich. Jeśli to jeszcze nie zaciekawi was do sięgnięcia po tą literaturę dodam, że powodem by tak postąpić była potrzeba "wykorzystania doświadczenia" nazistowskich dowódców do walki z szerzącym po II Wojnie Światowej się sowieckim komunizmem. 

Warto przeczytać tą książkę by chociażby uświadomić sobie jak wiele spraw jest załatwianych za naszymi plecami. Nieraz przed oczami i całkiem na widoku.



"Szpiedzy papieża"
Eric Frattini


1 komentarz:

  1. Wybacz, że napiszę tu trochę nie na temat, ale innej możliwości skontaktowania się z Tobą nie mam. Myślę więc, że mi to wybaczysz. :)

    Zaintrygowało mnie to, co napisałeś o sobie na profilu bloggera. Ciekawi mnie jak bardzo jesteś zatwardziały (jeśli w ogóle) w kwestii tego, że to papier jest jedynym słusznym nośnikiem treści książki? Miałeś do czynienia z e-papierem?
    Do dyskusji w tej sprawie zapraszam do siebie - wtedy nie będzie to rozmowa nie na temat. :)

    PS Mniemam, że jesteś osobą oczytaną. Dlatego też zdumiewa mnie fakt, że jako osoba mająca bardzo częsty kontakt ze słowem pisanym, przepuszczasz w swoich tekstach pewne babolki. W samym tylko powyższym wpisie znalazłem kilka językowych potknięć.

    PSS Tak. Wiem, że nie ma osób nieomylnych. ;)

    OdpowiedzUsuń