czwartek, 22 marca 2012

Trucicielka



Dla Erica-Emmanuela Schmitta ważna jest św. Rita. Poświęca jej sporo czasu i myśli, które "wychwycicie" w książce. 


Pierwsze opowiadanie Trucicielka


Tytułowe opowiadanie autora jest o dojrzałej kobiecie, która jest w sile wieku. Po oczyszczeniu z zarzutów morderstwa przechadza się po miasteczku, wiedząc, co o niej myślą mieszkańcy. „To ta, co otruła swojego męża”. „To ta trucicielka”. Jednak nie przejmuje się zbytnio opiniami innych ludzi. Jest postrzegana, jako "trucicielka" i za taką chce uchodzić. Taki „status” sprawia, że nie musi rozmawiać z ludźmi. Oskarżenie jej o dokonanie zbrodni dobrze wpływa na "promowania” miasteczka, Sorlin. Turyści przyjeżdżają wabieni jej "mroczną sławą". Okrzyknięta Diablicą z powodu, że lęku, jaki od wieków budzi tabu reprezentowane przez śmierć. Ludzie, którzy mają z nią styczność są marginalizowani. 

W miasteczku pojawia się nowy wikary, który zastępuje niedawno zmarłego nestora, który pełnił w parafii funkcję proboszcza. Jest młody, przystojny i wyglądem przypomina "anioła". Podbija serce i duszę "Diablicy" z Sorlin. Owładnięta tak wielką fascynacją księdzem. Postanawia na spowiedzi wyznać mu swoje "mroczne tajemnice". Jednak nie od razu. Powoli przekonuje się do niego. Poznaje, "zakochuje się" czując z nim więź duchową i poniekąd cielesną. Podczas spowiedzi mówi mu, że mimo czyszczenia zarzutów popełniła więcej niż jedną zbrodnie. Wikary chce by uzyskała zbawienie duszy i podczas spowiedzi coraz bardziej przeżywa winę Trucicielki. Madame z Sorlin nie ma zamiaru uzyskać odpuszczenia grzechów. Nie czuję się winna. Czy uzyska rozgrzeszenie i jaki finał będzie miała jej historia? Tego nie zdradzę, bo warto się o tym samemu przekonać.


Drugie opowiadanie Powrót


Jest o dość introwertycznym marynarzu. Jego mięśnie są jak supły, napięte postronki na karku, nogach. Jego całym życiem było pływanie po morzach i ocenach, jako mechanik na statku. Nie schodził na ląd. Nie bywał na egzotycznych wyspach. Jedynym zajęciem była praca, a pieniądze przeżywał do rodziny. Do pewnego momentu uważał, że jest szczęśliwy. Kapitan statku powiedział mu, że zmarła mu córeczka. Jego pierwsza myśl, ale która ma ich cztery. Zaś kolejna czy zmarła ta, którą ubóstwiał, czyli Grace. Wolałby by umarła Joan bądź, Betty. 

Nie mógł pogodzić się ze swoimi przemyśleniami, że jest złym ojcem, gdyż nie wiedząc, które z dzieci mu umarło uśmierca je po kolei. Do czasu dobicia do portu w Vancouver, gdzie mieszka nie żyją już "wszystkie" dziewczynki. Podczas schodzenia na ląd nie widzi Betty. Potem mała się pojawia jakby znikąd. Opowiadanie o tym jak ważne są relacje międzyludzkie. Jak powrócić do rodziny? 


Trzecie opowiadanie Anioł


Pokazuje, jaką niszczycielską moc ma zazdrość. Chris gra na fortepianie, ale jego "talent" jest wyuczony, a jego konkurent Axel jest utalentowany od urodzenia skrzypkiem. Chris nie może znieść tego faktu. Postanawia pokazać Axelowi, że to on jest lepszy. Podczas rywalizacji sportowej Axel doznaje wypadku. Chris mu nie pomaga przekonany, że chłopak symuluje, by wygrać zawody. Zostawia go, potem przekonany, że nie żyje postanawia uciec z miejsca przestępstwa. Axel jednak żyje, a Chris nie świadomy grożącego mu niebezpieczeństwa ze strony Axela żyje jakby nic się nie wydarzyło. Jest jednak świadomy, że jest mordercą i to nie daje mu spokoju. Niedoszły zabójca odpokutowujący swoją zbrodnię, a Axel, jako ofiara stający się teraz tym, który naprawdę zabije. 

Jak to się może skończyć, gdy dwie dominujące osobowości ścierają się, w ostatecznym finale wygrywa sumienie. Choć jest ono okupione tragizmem. To dobro zawsze zwycięża nawet tam, gdzie go nie widać, a że zło zatriumfuje. 


Czwarte opowiadanie Elizejska miłość


Czy zastanawialiście się, co odczuwają żony możnych tego świata. Jak mało wiemy o Karli Bruni, żonie Bronisława Komorowskiego, mąż Pani prezydent Litwy i innych kobiet medialnych i wpływowych. Ta historia nie jest tylko o żonie prezydenta Francji (Pani Morel), ale o każdej kobiecie na świecie. Czy są one szczęśliwe? Związki partnerskie i małżeńskie przeżywają swoje kryzysy. Mają wzloty i upadki. Bywa, że małżonkowie w gniewie mówią, że siebie nienawidzą. Na zagłębienie się, w czym tkwi problem nie starcza czasu, a może nie słuchamy siebie zbyt dobrze. Dopiero po nagłej śmierci zostaje opublikowana książka, w której zafałszowana wrogość przestaje mieć znaczenie w konfrontacji z potęgą miłości, która nie zna pojęcia ran nie do zabliźnienia. Miłość to jedyny dar, jaki możemy ofiarować drugiej osobie. To nasz dorobek, by po nas nie zatarła się pamięć. Czy w innym wypadku nie będzie to świadczyło, że przeżyliśmy życie, w którym nic nie zbudowaliśmy. Którego jedyną zasługą było cierpienia matki przy porodzie, zdewastowane środowisko i klimatyczne ocieplenie, gdy jeździliśmy samochodem. 


Opowiadania Schmitta emanują smutkiem, nostalgią i mogą się wydawać przygnębiające, ale pod koniec przychodzi refleksja, że to, co wydawało się nam ludzką krzywdą i niesprawiedliwością jest złudzeniem. Budujemy je, by poczuć się bardziej "usprawiedliwieni" wobec naszych własnych słabości. Mamy na nie wpływ, możemy je zmieniać. Żaden człowiek nie jest z kamienia. Pomożemy sobie sami, jeśli choć zechcemy na moment spojrzeć na siebie krzywym okiem i sprawić by świata pozostawić odrobinę lepszym niż go zastaliśmy.

Eric-Emmanuel Schmitt
Trucicielka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz