czwartek, 23 sierpnia 2012

Hanba




                              źródło: http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,568,Ha%C5%84ba


tytuł oryginału: Disgrace
wydawnictwo: Znak
ISBN: 83-240-0685-0
liczba stron: 250
okładka miękka

                                                                        Ocena 4/6

Bycie pohańbionym to dla was ujma czy powód do dumy? Odpowiedz na tak zadane pytanie wydaje się prosta, a jednak nie jest, bo ile osób, które je sobie zadaje tyle wniosków. Coetzee zdaje sobie sprawę z tego, że natura ludzka jest przewrotna i lubi komplikować ludziom życie. Nie musi to być coś szczególnie zdrożnego. Wystarczy by skutkiem działania były wyrzutem sumienia, przez, które nie można spokojnie zmrużyć oka. Jesteśmy, jako istoty ludzkie stworzeni do osądzania, ale sami krytykowani być nie lubimy i jak tylko możemy unikamy tego typu kłopotów. Lurie pod tym względem jest zupełnie inny. Nie dość, że ma własne problemy z przystosowaniem się do nowej i zarazem trudnej roli belfra. To na domiar złego skłania dwudziestolatkę by z nim sypiała. Jeśli ma się dwadzieścia lat to nic niezwykłego, ale Lurie ma ponad pięćdziesiąt i jest wykładowcą Melanie, z którą ma romans. W sumie fakt to może być wystarczający powód do skompromitowania się w oczach bliźnich, którzy nie pozostawią na człowieku suchej nitki. Autor ma jednak o wiele więcej do powiedzenia. Sama okoliczność spotykania się Luriego i Melanie jest tłem to poruszenia tematów określanych tabu- o tych sprawach się wie, ale się ich nie porusza.
Lurie przekroczył granicę dobrego obyczaju, złamał konwenanse. W ten sposób studenci stracili do niego szacunek, a rodzice cierpliwość. Został osądzony i ukarany relegowaniem z terenu Politechniki Kapsztadzkiej. Jego wyrzutem sumienia był niegasnący płomień namiętności do Melanii. Wbrew zasadom osiągnął margines społeczny i życiowe spełnienie.  
Przenosimy się z Luriem z powodu tych okolicznościach na farmę jego córki Lucy. Jest spokojną kobietą, która akceptuje mężczyzn i tyle. Nie chce mieć zbyt wiele z nimi do czynienia. Mieszkanie na odludziu ma swoje dobre i złe strony. Lurie pragnie pogodzić się z córką i ma ku temu okazję, ale jego zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Nikt nie lubi mówienia, co ma zrobić ze sobą i jak żyć. Dochodzi do poważniejszych wydarzeń. Oboje zostają napadnięci i pobici. Sama Lucy jako kobieta została upokorzona przez młodych mężczyzn, którzy ją  wielokrotnie zgwałcili. Serce ojca nie wytrzymuje i z całych sił chce by jego jedyne „dziecko” opuściło tę okropne miejsce. Dla Lucy to całe życie i tego Lurie nie rozumie, bo on już dawno nie ma swojego skrawka ziemi, była żona nie ma mu nic powiedzenia, a jego głównym zajęciem okazuje się humanitarne uśmiercanie bezpańskich psów. 
           Lurie to człowiek pozbawiony pancerza i nie rozumie jak wielką krzywdę wyrządza ludziom. Bawi się nimi i ich uczuciami. Chce pomóc jednak tylko zawadza i pogrąża się w coraz większym smutku. Dlaczego autor opisuje taką historię? Sam opis psiaków, które są bezlitośnie zabijane budzi wewnętrzny niepokój i żal. Książka niesie ze sobą głębokie przesłania prozy życia.  Ma w sobie o wiele więcej ciepła niż w niejednym płomiennym romansie. Zrozumiałem to pod koniec powieści, gdy Lurie podaje Bev kalekiego psa. Ten cieszy się na widok człowieka, bo nie wie, co go czeka. Może przeczuwa, że nadchodzi kres jego cierpienia.
W życiu nie można mieć wszystkiego. Z jednej strony medalu podejmujemy decyzje i pozwalamy dzieciom postępować po swojemu. Popełniają one błędy, będą smutne, ale to ich czas. Z drugiej strony wszystko ma swój początek i koniec. Ktoś zawsze odpowiada za to, czego nie chce wykonywać nikt inny. Patologa nikt nie pyta czy lubi swoją pracę bez niej rodziny wiedziałby o wiele mniej o ostatnich chwilach swoich bliskich.
       Książka autora napawa mnie optymizmem na lepsze jutro, które z niewiadomych przyczyn nadejdzie i będzie równie zaskakujące. Czytając tą powieść zrozumiecie, że czasami nie warto przejmować się błahostkami, bo można przegapić o wiele istotniejsze spraw, które wymagają rozmowy. Życie trwa tu i teraz.

Opublikowane także na: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/58078/hanba
Opublikowane także na: http://www.facebook.com/ZapachKsiazek?ref=hl

8 komentarzy:

  1. "Jesteśmy, jako istoty ludzkie stworzeni do osądzania, ale sami krytykowani być nie lubimy i jak tylko możemy unikamy tego typu kłopotów." - trafne spostrzeżenie, aczkolwiek każdy człowiek jest indywidualnością, jak sam zauważyłeś 'natura ludzka jest przewrotna". Prawdę mówiąc nie słyszałam o tej książce. Zainteresowała mnie fabuła, a szczególnie romans studentki z wykładowcą. Ciekawa jestem jakie pobudki nią kierowały - miłość, czy raczej dobra ocena. Dopisuję na liście do przeczytania.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Blue Rose z pewnością to wyjątkowa róża i nie można jej skatalogować. Miałem na myśli ogólne sformułowanie nie odnoszące się do nikogo. Mam takie przemyślenia z racji doświadczenia w obserwowaniu ludzi. Wspomniany watek to dopiero początek. Z pewnością znajdziesz w tej pozycji wiele ciekawych momentów. Pozdrawiam i dziękuję za uwagi:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, że o to ci chodziło. Po części podzielam twoje zdanie i, choć myślę podobnie, staram się nie wrzucać wszystkich do jednego wora. Odnoszę wrażenie, że ty do takich osób też nie należysz. Fakt - większość krytykuje, lecz niekoniecznie sama lubi być krytykowana. W krytyce nie ma nić złego dopóki jest uargumentowana i przekazana w grzeczny sposób. To raczej taka moja osobista refleksja :)

    I zgadzam się w 100 % z tym co napisałeś u mnie w komentarzu, propo wybaczenia i żalu za winy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna książka, ja bardziej odczytywałem ją jako powieść o względności dokonywanych przez człowieka ocen i wyborów i samotności w tym wyborze. Jakoś zawsze kojarzy mi się z nią Medytacja XVII Johna Donne "Żaden człowiek nie jest samotną wyspą ... "

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie Hańba to bardzo ważna książka, chociażby z tego względu, że mnie szczerze poruszyła. Coetzee znalazł sposób na katalogowanie tak skrajnych emocji, że czuję je nawet teraz, gdy pomyślę o niektórych fragmentach książki. Takie katharsis na zawołanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Blue Rose nie klasyfikuję wszystkich ludzi w jednej kategorii to krzywdzące i mam tego świadomość. Moje recenzję na temat książek staram się tworzyć pod względem prób dojścia co chciał "powiedzieć" autor. Krytyka jest słuszna o ile nie chowa się w sobie urazy do osoby, która się ocenia. Cieszę się, że komentarz był dla Ciebie powodem do refleksji. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Marlow tak jak napisałem w recenzji ile osób tyle różnych sposób interpretacji i dobrze, bo dzięki temu świetne książki mogą zyskiwać w oczach ludzi, którzy jej nie czytali. Uważam, że książka jest godna uwagi, ale trzeb mieć już dojrzałe przemyślenia by docenić głębie refleksji jakie same się nasuwają. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Falko katharsis to jedno, ale mnie bardziej odpowiadało spojrzenie na postać Luriego niczym zagubiony chłopiec, który szuka kobiecego łona, w którym może się schować przed światem. To ważna powieść, która z pewnością jest kanonem klasyki współczesnej literatury. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń