środa, 6 lutego 2013

"Więzień nieba" Carlos Ruiz Zafón


zrodlo: http://www.muza.com.pl/?module=okladki&id=42388

Autor: Carlos Ruiz Zafón
Przeczytana: 28-01-2013 r.
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Casas
ISBN 978-83-7758-187-2
Format: 145 x 205 mm
Liczba stron: 416
Okładka: miękka

Ocena 2/6

          Podobnie, jak wielu z was byłem zafascynowanym falą zafonizacji,  jaka zalała Polskę po wydaniu Cienia Wiatru. Podpisałbym się pod tym stwierdzeniem obiema rękami, które potem pozwoliłbym sobie odciąć za tego pisarza. I co?

Teraz nie miałbym rąk. Zapytacie czy było warto? Otóż nie. Zdaje sobie sprawę, że narażam się fanom, ale książka, o której chciałbym  opowiedzieć nie zapadnie wam długo w pamięci.

Zacznijmy od tego, że Zafon nie odkrywa przed nami nowych zakamarków Cmentarza Zapomnianych Książek. To najważniejszy wątek, a jest marginalizowany i spychany w niebyt.

To tym bardziej wpływa na fatalny odbiór fabuły. Wspomniałem już, że odwiedzamy starych znajomych  ojca i syna Sempere.

           Daniel jest już dorosłym, żonatym mężczyzną i ojcem. Jego wybranką została Beatriz po prostu Bea. Syn właściciela księgarni odkrywa tajemnicę tytułowego więźnia nieba. 

Niestety nie można zbyt rozkoszować się brawurową akcją i ciekawymi epizodami z życia przyjaciela Daniela Fermina Romero de Torres. Samo miasto, w którym rozgrywa się opowieść opisane jest w sposób nie wzbudzający zachwytu. 

Lepiej już sięgnąć po przewodnik po Barcelonie. Fan, który jest wymagającym czytelnikiem nie zainteresuje się treścią książki, która jest całkiem przewidywalna i schematyczna.

Autor przygotował niespodziankę w postaci tajemniczego listu, od byłego narzeczonego Bei. Jednak mnie osobiście nie urzekło, to że zazdrosny Daniel poszedł do pokoju hotelowego     i spotkał się z dawnym ukochanym jego żony.

Co wynikło z tego spotkania doczytacie w książce. Tutaj pozostawię was w niepewności, bo niedopowiedzenia są w tej powieści kluczem, który  otworzy wam oczy na koniec epoki hiszpańskiego mistrza. Niewiele można napisać o książce by nie zdradzić jej treści.

             Moim zdaniem, to co przeczytałem w powieści Zafona jest klasycznym zagraniem na czas. Ludzie to kupią bardziej z sentymentu za dawnym stylem pisania autora niż z innych pobudek. Mnie osobiście nie satysfakcjonuje, że będę czekał na kolejną powieść.  Nie kupuje tego.

Między innymi dlatego, że dopiero po wydaniu kontynuacji losów Daniela i Bei Sempere dowiem  się czy on rozwikłał zagadkę opisaną w Więźniu nieba. Czy wreszcie znalazła ona swój finał. Wobec tych faktów nie jestem już tak entuzjastycznie nastawiony na, to co przygotuje nam pisarz.

Za sprawą Cienia Wiatru zacząłem dostrzegać zapach książek i rozróżniać je powonieniem, jak różne gatunki wina. Teraz po przeczytaniu części poświęconej zapomnianej rodzinie Sempere tracę węch i zainteresowanie tematem fabuły.

„Pozwoliłem tym kilku przedpołudniowym godzinom upłynąć pośród magicznych tonów muzyki Amstronga i zapachu książek, ciesząc się spokojem zadowoleniem, jakie czerpiemy ze świadomie wykonywanych prostych czynności”(1)

Podczas czytania, nie miałem wrażenia, że są to magiczne chwile. Nawet czas się nie zatrzymał i odczuwałem jego  nieuchronny bieg.
 
Przyjdzie taka chwila, że z rozrzewnieniem przypomnę sobie o tym, co urzekło mnie w prozie Carlosa  Zafona. Tej sprzed Gry Anioła. Żałuje tylko, że szybko zapomnę o czym była powieść Więzień nieba.


(1)Tamże, str. 24

10 komentarzy:

  1. Ja mam za sobą na razie tylko "Księcia Mgły", który jakoś mnie nie zachwycił. Nie zrezygnuję z prozy autora, ale chyba "Więzień nieba" nie będzie pierwszą książką po którą sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam miłe wrażenia po książce "Książę mgły". Fakt, że książka jest skierowana do młodzieży i oni mogą dostrzec w niej więcej interesujących detali. Cieszę się, że nie zrezygnujesz po mojej recenzji z prozy Zafona. Nie to było moim zamiarem. Proponowałbym zacząć od Cienia Wiatru. Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Wg mnie z młodzieżowej trylogii Zafona Książę Mgły jest zdecydowanie najlepszy - mnie się podobał.
      A ja proponowałabym zacząć od Mariny ;)

      Usuń
  2. Ja Zafona pokochałam za "Światła września" i nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z nim, ale narazie nie będzie to "Więzień nieba"> :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo mam tą książkę w planach, nawet czeka na półce:D, aż po nią sięgnę:). Doskonale znasz mój gust i mam nadzieję, że jeśli sięgniesz po tą powieść odkryjesz w niej drugie dno. Pozdrawiam serdecznie;).

      Usuń
  3. Niektórzy pisarze muszą napisać coś gorszego, by później stworzyć arcydzieło ;) Akurat Więźnia w planach nie mam, za to Marinę koniecznie muszę przeczytać. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się i mam nadzieję, że nie mylisz się. Marina to książka, przy której uronisz nie jedną łezkę. Polecam ;) Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  5. mam za sobą Cień wiatru i Światła września, obecnie czytam Grę anioła i nie wiem, ale ten pisarz jakoś mnie nie zachwyca, czwartego podejścia już raczej nie będę robić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrób proszę jeszcze jedno podejście i przeczytaj Marinę.
    To książka, w której autor odkrywa swoje nowe i nieznane oblicze. Zupełnie niepodobne do Cienia Wiatru, Światła Września i Gry Anioła. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako jedna z nielicznych dopiero wkraczam w świat Zafona. Za mną "Książę mgły", a teraz jestem w trakcie lektury "Cień wiatru". Póki co podoba mi się, ale nie mogę powiedzieć, żeby rzuciło mnie na kolana. Cóż, może im dalej, tym lepiej, więc kontynuuję czytanie ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń