zrodlo: http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,556,Dziewczynka-w-czerwonym-plaszczyku
Autor: Roma Ligocka, współpraca z Iris von Finckenstein
Przeczytane: 03.05.2103r.
tłumaczenie: Zimmerer Katarzyna
tytuł oryginału: Mädchen in roten Mantel
wydawnictwo: Znak
data wydania: 2001 (data przybliżona)
ISBN: 83-240-0075-5
liczba stron: 351
okładka: twarda
słowa kluczowe: getto, Kraków, bochema, Herbert, Polański
Na rynku wydawniczym mamy wiele powieści o tematyce, jak walczono
o przetrwanie podczas II Wojny Światowej.
Pozycji jest tak wiele, że odróżnia je tylko jedno. Prawie każda opisuje
zbiorową ofiarę, która doświadczyła piekła na Ziemi.
W tym rankingu nie umieścimy powieści napisanej przez Romę
Ligocką. Jej twórczość nie podejmuje tylko wątku traumatycznych wspomnień ofiar
Holocaustu.
Autorka opisuje dziewczynkę, jaką była by pokazać na swoim
przykładzie, że odczłowieczenie wbrew zamiarom oprawców nie pozbawiło jej
poczucia własnej godności.
Ukazuje jak skomplikowane są relacje z ludźmi, którzy nie
przeżyli koszmaru wojny. Zasługą Ligockiej jest to, że możemy się utożsamić się
z problemami osób dotkniętych skazą Szeolu.
W książkach o tej tematyce trudno dopatrzeć się pozytywnych
stron ludzkiego oblicza. W wypadku książki Romy właśnie motywacja do
odnalezienia dobra w sobie nawzajem przeważa wobec panoszącego się wszechogarniającego
zła.
W tej sferze sam Holocaust niczym w krzywym zwierciadle
wypacza zło. Mówiąc ofiary nie widzimy cierpienia na twarzach.
Nie odzwierciedla to całej prawdy o gehennie pojedynczych
jednostek doświadczonych przez żądną krwi i bezlitosną tyranię.
„Od tamtych niekończących nocy w mojej duszy płonie
niegasnące słowo „Auschwitz”. Jak strzelano do ludzi, jaki ich duszono,
podcinano im żyły, jak ich stadami pakowano nagich do komór gazowych. Jak
wieszano trupy na drzewku bożonarodzeniowym.”(1)
Przyzwyczailiśmy się do mówienia o masowych egzekucjach. Roma
podchodzi do tego osobiście i właśnie to sprawia, że każda ofiara w jej
powieści zabiera głos i ma coś interesującego do opowiedzenia.
To wyjątkowa powieść o poszukiwaniu przestrzeni życiowej przez
dzieci z listy Schindlera skazane na ucieczkę z własnego kraju.
Nie było im dane cieszyć się dzieciństwem, co zostało świetnie
oddane w filmie Stevena Spielberga o tym samym tytule.
Sama autorka swoją powieścią dodaje od siebie to, co wzbogaca
film Spielberga. Dzieje się tak za pośrednictwem plastycznego języka, który
daje nam sposobność śledzić losy dziewczynki w czerwonym płaszczyku.
W wieku sześciu lat pisarka żyła w Krakowie okupowanym przez
nazistów. Zdaje, więc relację z pierwszej ręki, ponieważ już niewiele jest
świadków, którzy chcą przypominać sobie lata zniewolenia.
Bardzo pomoce w zrozumieniu kontekstu są czarno-białe
zdjęcia, które dodają opowieści tła historycznego. Po bolesnym doświadczeniu
utraty babci, taty, a na końcu matki Roma nie będzie umiała poradzić sobie z
lękiem przed życiem w powojennej rzeczywistości.
Nie układało się jej z mężczyznami, gdyż nie nauczyła się jak
pokochać drugiego człowieka. Do tej pory tylko się bała, że ktoś ją skrzywdzi.
Nie dbała o swoje potrzeby, które odsuwała na dalszy plan.
Najpierw ważny był mężczyzna potem ona. W jej podświadomości zakorzenił się nawyk,
że za przemoc odpłaca się uległością.
Nie znała innej postawy. Nie była rozumiana przez swojego
męża. Mogła tylko emigrować wewnątrz siebie, gdzie czuła się rozumiana.
Pomagały jej w tym leki psychotropowe.
Odtąd życie stało się prostsze, miała więcej sił na
podejmowanie wyzwań, jakie narzuca rola matki. Uzależnienie od tabletek żądało
od niej coraz większych poświęceń.
Nie spała, nie jadła, nie kochała- była własnym cieniem. W
swoim ciele była tylko zagubionym dzieckiem.
O książce Romy Ligockiej vel Liebling nie można powiedzieć,
że opowiada o oklepanej tematyce śmierci i marynistycznej misji ratowania
sierotek.
To powieść o życiu, miłości i godnej śmierci, w czasach, gdy odmawia
się ludzkich odruchów.
Jednym ze wspomnień małej Romy jest epizod, gdy ukryte na
strychu kamienicy w natężeniu czekały razem z mamą, aż odkryje ich niemiecki
żołnierz.
W spoconych dłoniach jej mamy były tabletki z trucizną, które
miały zażyć. Miłość matki jest o wiele potężniejsza od zagrożeń, jakie czyhają
na jej dzieci.
Nie przypominam sobie
książek, które tak doskonale oddają natężenie emocji. Dawkowane przez Ligocką
stopniowo pobudzają do tak potrzebnej autorefleksji na własnym życiem. Jej
świat stworzony jest z wielu elementów składających się na mozaikę.
Uświadamia mi to, a może także przekona was, że często nie
doceniamy tego, że żyjemy w epoce pokoju i dobrobytu. Nie musimy zastanawiać
się czy dożyjemy następnego poranka.
Nie nachodzą nas makabryczne myśli o tym, że nasze ciała zostaną
rozwleczone przez głodne psy. Nie pojmujemy istoty rzeczy, gdy oceniamy ludzi
emigrujących za granicę także w okresie PRL-owskiej dyktatury.
Ile osób załamało się, gdy w obliczu nowej rzeczywistości
przyszło im klepać biedę tylko, dlatego, że marzyli o lepszym życiu dla swoich
bliskich.
Łatwo przychodzi deklarować poszanowanie decyzji, gdy kobieta
poddaje się aborcji. Ligockiej i jej mężowi ledwo starczało na życie. Nie
pochwalam jej postępowania, ani tego, że pieniądze od jej przyjaciela Herberta przeznaczyła
na ten zabieg.
Jednak pytam, co każdy
z was zrobiłbym na jej miejscu, gdy sama przymierała głodem? Nie oceniajmy
byśmy sami nie byli osądzani.
W powieści pod tytułem Dziewczyna w czerwonym płaszczyku
znajdziecie przekrój życia kobiety i jej trudnych wyborów, z którymi musiała
się zmierzyć.
Czy wyszła z tej próby zwycięsko przekonacie się, gdy
przeczytacie jej książkę. Moim zdaniem warto dowiedzieć się, co ją łączy z
Romanem Polańskim, Zbigniewem Herbertem czy Stevenem Spielbergiem.
To nie jest zwykła autobiografia, jakich sporo na półkach w księgarniach.
Przedstawia nam ona ludzi podobnych do nas samych mówiących nieraz tym samym
językiem.
Czy tak istotne jest to, że odróżnia nas wyznanie, kolor
skóry i narodowość? Czy to powód by zabijać, gwałcić i szkalować?
Moim zdaniem po przeczytaniu tej książki znam odpowiedzi na
te i wiele innych pytań, których nawet sobie nie zadawałem.
(1) Tamże, str. 176
Opublikowane także na:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/48873/dziewczynka-w-czerwonym-plaszczyku
http://www.facebook.com/ZapachKsiazek?ref=hl
http://www.facebook.com/ZapachKsiazek?ref=hl
Pięknie ujęte. Ostatnio w bibliotece szukałam tej książki, ale pomyliły mi się tytuły. Właśnie to sobie uświadomiłam.
OdpowiedzUsuńTak jest zawsze przy relacjach masowych mordów. Dla większości populacji to statystyka. O, nawet nie tylko masowych mordów, a katastrof różnych - podobno po awarii w Fukushimie Japończycy naprawdę mocno to przeżyli.
Czasami patrząc na swoje psy zastanawiam się, jaki los spotykał właśnie zwierzęta w takich okolicznościach...
Wojna mnie przeraża. Bardzo.
Tematyka, którą interesuję się od dawna. Koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuń