czwartek, 20 grudnia 2012

"Bunkier" Guy Burt



zrodlo: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/52731/bunkier

Autor: Guy Burt
tłumaczenie: Joanna Walczak
tytuł oryginału: After the Hole
wydawnictwo: Książnica
ISBN: 83-7132-671-8
liczba stron: 188
słowa kluczowe: piwnica, eksperyment, horror, strach

                                                                 Ocena 4,5/6

Z czym kojarzy się Wam słowo Bunkier? Wyobraźcie sobie małe pomieszczenie, gdzie zatęchłe powietrze smakuje, jak zgniłe jajka. Nie możecie wstać, bo nad głową macie niski sufit. Nie możecie się wygodnie położyć, bo zimna posadzka sprawia, że możecie się nie obudzić. Klaustrofobiczne i permanentne oczekiwanie na ratunek, który nie nadchodzi. Nie ma pomocy dla tych, którym grozi zakopanie żywcem w usypanym kurhanie z pogiętego żelbetonu. 

Szeleszczące kości ocierają się o siebie są smutnym świadectwem porażki i utraconej nadziei. To miejsce służące za schron, ale także za przyczółek, z którego można się bronić, a można także umrzeć.

Dla mnie jednak po przeczytaniu książki Guya jest to synonim człowieka wewnętrznie obudowanego w swoje ego. Przyczyną takiego stanu rzeczy może być umysł geniusza, który marginalizuje samego siebie na tle społeczeństwa, w którym żyje.

Do tej charakterystyki bardzo niebezpiecznego osobnika pasuje tytułowy główny bohater książki Kolekcjoner kości. Jest on równie metodyczny, bezwzględny i umie zacierać ślady pod dokonaniu swoich makabrycznych eksperymentów.

          Zachowanie Martyna do złudzenia przypomina spustoszenia, jakie wywołuje dżuma. Ona w przeciągu kilku dni osiąga apogeum i nic już nie można poradzić. Nie da się powstrzymać kogoś, kto jest przebieglejszy od tych, którzy go tropią. I taki jest chłopak, o którym chciałbym wam opowiedzieć.

Martyn, bo nim jest mowa, to główna postać w powieści Bunkier. Jest małomównym, bystrym i bardzo inteligentnym nastolatkiem. Jest bardzo lubiany i można o nim powiedzieć człowiek z charyzmą. W oczach swoich rówieśników nie stanowi zagrożenia. Od czasu do czasu robi psotne figle swoim kolegom i koleżankom. Poznaje Liz i może się wydawać, że to sprawi, iż się zintegruje z grupą rówieśników.

Nic bardziej mylnego, ponieważ jego wewnętrzne superego nie zakłada bratania się z osobnikami, których uważa za gorszych od siebie. Ma bardzo wysoką samoocenę i nie waha się przed realizowaniem najbardziej kontrowersyjnych pomysłów Jednym z nich jest eksperyment z rzeczywistością. Biorą w nim udział jego znajomi: Frankie, Liz, Alex, Mike i Geoff. Są skłonni do zamknięcia się na kilka dni i nocy w bunkrze, który jest zlokalizowany w pobliżu szkoły. 

Na początku wszystko wygląda niewinnie do czasu zakończenia eksperymentu, który ma fatalne konsekwencje. Brak wody, prądu i możliwości wydostania się z betonowego „sarkofagu” potęguje dubeltowy strach. Martyn, który wiedział o tym eksperymencie jest jedyną osobą, która może to przerwać. Czy zdoła to uczynić? Czy jest do tego zdolny?

Wiele mówi się podatności złego wpływu rówieśników i ich negatywnej aurze, ale to często pozostaje w sferze literackiej fikcji. W tym wypadku przytoczone słowa są odczuciami osób, które to przeżyły. Osobami myślącymi i zdolnymi do uczuć. Odbiera się tą książkę, jako ostrzeżenie przed owczym pędem, którego skutki mogą być opłakane. Polecam ją szczególnie dorosłym zabieganym i zapracowanym by w porę zainteresowali się tym, co i z kim porabiają ich dzieci.


Pozostawiam Was z książka, która choć niepozorna budzi do refleksji i sprawia, że wiele moglibyśmy sobie wyobrazić, ale nie to, co najgorsze. Na przykład, że jesteśmy zamknięci na małej przestrzeni i do tego bez bieżącej wody i przy kurczących się zapasach jedzenia. Dla mnie ta powieść to obraz, jak ewoluuje współczesna młodzież, która dawno zatarła granice między tym, co dopuszczalne, a tym, co już graniczy z szaleństwem. 

Nie ręczę, że przypadnie Wam do gustu postać Martyna jednak po części jego osobowość odzwierciedla nasz spryt, perwersję i zabójcze instynkty. To motywuje nas do testowania cierpliwości ludzi, którzy żyją wokół nas i kto wie, na co byłoby nas stać, gdybyśmy nie mieli w sobie hamulców ograniczających nasze zachcianki.

W eksperymentach chodzi o to, że są ludzie, którzy poddają się(ochotnicy) wpływowi innych ludzi(badaczy-obserwatorów). W momencie przekroczenia granicy bólu wszyscy stajemy się badaczami-obserwatorami. 

Książka porównywana z tytułową postacią Kolekcjonera kości : http://illumien.blogspot.com/2012/07/kolekcjoner-kosci.html



10 komentarzy:

  1. Kurczę niby intrygująco, ale często brakowało mi tchu jak czytałam Twoją opinię. Nie wiem czy przy mojej klaustrofobii powinnam czytać tą powieść;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja ma tylko lęk wysokości i aragofobię więc nie widzę przeciwwskazań ;P

      Usuń
  2. Natalio

    Może poczuć strach nie narażając się na niebezpieczeństwo. Warto kolekcjonować mocne doznania. Książkę polecam, bo pobudza do refleksji.

    Amy
    Masz rację Amy, że lęk przed otwartą przestrzenią nie jest przeciwwskazaniem do przeczytania tej książki. No chyba, że odczujesz lęk po tym jak przeczytasz, że parę osób przebywało razem kilka dni w małym tłumie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaję, że książka ta intryguje mnie od jakiegoś czasu. To moje klimaty jak wiesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam apetyt na tę książkę, a teraz tylko wzrósł. Cieszy mnie że ujrzałeś w niej psychologiczne wątki :)
    z całą pewnością sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewo

    Książka ta intryguje i nie można się przy niej nudzić:) To są Twoje klimaty, co potwierdzam:D. Pozdrawiam

    Fuzjo
    Cieszy mnie to, że po mojej recenzji Twój apetyt się wzmógł, bo warto poświęcić tej książce uwagę. Powieść jest bardzo dobrze przygotowana pod względem charakterystyki postaci:) i ich problemów, z którymi można się utożsamiać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Głównym bohaterem "Kolekcjonera Kości" był detektyw Rhyme, a ten zły to tylko antagonista :) Tak gwoli ścisłości. Ponadto thriller Deavera jest moim ulubionym thrillerem, spośród wszystkich kryminałów które czytałam to właśnie "Kolekcjoner kości" ma miejsce na szczycie... Dlatego i może wezmę się za "Bunkier", brzmi nieźle. Swoją drogą - czy to nie na podstawie tej powieści powstał film o tym samym tytule? Tylko tam nie było eksperymentu, a głównym bohaterem była dziewczyna... A elementem zaskoczenia na koniec było właśnie to - kto zabija... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Paulino oczywiście można odczytać książkę na wiele sposobów, bo przecież w tej samej powieści podoba się nam co innego. I według mnie zły antagonista był główną postacią powieści, bo nadawał tempo akcji. "Kolekcjoner kości" i mnie bardzo przypadł do gustu. W książce "Bunkier" narratorką jest dziewczyna Liz, a co do wyjaśnienia zagadki zakończenia powieści zachęcam Ciebie do przeczytania jej. Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o książce, ale chyba będzie wstrząsającą lekturą. Rzeczywiście dzisiaj młodzież zdolna jest chyba do wszystkiego. Dobrze, żeby to przeczytali nie tylko rodzice, ale też właśnie młodzi ludzie, którzy nieraz ślepo słuchają kolegów z głupimi pomysłami.

    OdpowiedzUsuń
  9. Olu uważam, że książka "Bunkier", o której dowiedziałem się od znajomej z pewnością pobudzi Twoje refleksje i tym samym przypadnie Tobie do gustu. Uważam podobnie, że młodzi ludzie powinni bardziej uważniej dobierać sobie znajomych by nie doszło do tragedii. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń